Witam Panstwa.
Varanasi nawet mnie juz troszke zbilo z nog!...polecialem tam sam, bo Jacek i Justi nie czuli sie najlepiej,bilety kupione ale trudno..ja na szczescie podjacdajac kielbase przywieziona z Polski wyruaszam na lotnisko z hotelu ze starego Delhi.(nigdy wiecej deli!!!!!!!!!!!)
lot i takie tam ..jakis mc donalds po drodze i dawaj,!!!
dolecialem..oczywiscie zmeczony na maxa i nie szukajac zbyt dlugo transportu dalem sie wydymac.ale to norma w Azji....
moj travlel boy okzal sie zbyc calkiem milym czlowiekiem i nawet nie orznal mnie na maxa.
w samym Varanasi ostry hardcore.jak dla kogos kto dopiero co wyruszyl do Azji i od razu praktycznie wyruszyl do (holy)Varanasi to zbyt ciezkie do uniesienia wyzwanie.
juz w tym momencie pomijam krowy, psy i kozy( byc moze wsciekle) to dochodzi do tego smrod Gangesu ( smrodka na sluzewiu to pikus) i palacych sie zwlok...
fotek brak bo @ srednio dziala.
zobaczylem,Gangesem plynalem,fotki zrobilem,do Delhi wrocilem spotkac sie z jackiem zyje!
koncze..