jeszcze tam nie dotarlem, ale dzis sie wybieram..ponoc jest tam super pieknie.tak jak pisalem bede sie wlec 8 godzin nocnym ciapagiem..zostaje tam do czwartku i w czwartek mam wylot do Yangoon, a z Yangoon w piatek rano do Bangkoku.wiec podoz moja po Birmie powoli dobiega konca.
dzis bylsimy na rejsie po tutejszej rzece i kurde sie zdrzemnalem raptem moze z 10 min na sloncu i mi bable wyskoczyly na rece, a twarz mam tak zjarana, ze szok.
dzis jeszcze idziemy na kolacje razem,a potem oni odprowadzaja mnie na ciapag i jade.oni maja tam dotrzec jutro pod wieczor bo bede plynac statkiem, bo maja wiecej czasu.ja musze sie streszczac aby cos jeszcze tu zobaczyc i dlatego jade sam tym ciapagiem..moze to tez byc fajne przezycie bo te ciapagi tu tez wygladaja inaczej niz normalnie...a jezdza z taka predkoscia, ze mozna w biegu do nich wskoczyc i wyskoczyc.
Sylwku oczywiscie, ze bede na swieta w domku.nie dam rady tu tyle wytrzymac wiec skracam wojaze i wracam wczesniej, tylko jeszcze dokaldnie nie wiem kiedy.chodzi mi po glowie jeszcze Kambodza jako ostatnia, ale nie wiem czy sie skusze.decyzje podejme jak juz bede w bangkoku.wiec mam nadzieje, ze fotki bedziesz mial okazje obejrzec w swieta...
Pozdrow mame.jak to miala problemy z zoladkiem ???to wyjechala do Indii??:)nic nie planowala...powiedz jej, ze juz dawno mnie tam nie ma, wiec nie ma mnie co szukac w Indiach...;)
Korni jak bys choc przez chwile skorzystal z sieci tu to by Ci nerwy puscily po 5 min.wiec wybacz, ale foty wszystkie beda od razu po powrocie. zamieszcze je na Picassa..a mam ich juz okolo 2500.tak wiec bedzie co ogladac.
Pozdrawiam Was serdedcznie.